Edukacja finansowa dzieci i młodzieży z perspektywy rodzica, to coś więcej niż nauka liczb, procentów, czy wszelkich zależności ekonomicznych. Regularne budowanie zdrowych nawyków u naszych dzieci związanych z pieniędzmi, to element wychowania młodego człowieka.
Dziś zastanawiam się o jakich wartościach warto pamiętać, edukując finansowo swoje dziecko? Które z tych wartości są blisko związane z pieniędzmi, z relacjami, które nawiązujemy z osobami w naszym codziennym życiu lub pracy? Co za tymi wartościami stoi? Jakie nasze przekonania? I które z nich i w jaki sposób chciałbym przekazać synowi?
Oto moja lista:
- Odpowiedzialność,
- Uczciwość,
- Chciwość,
- Egoizm,
- Zazdrość.
Odpowiedzialność
Według mnie jedna z ważniejszych cech, którą warto pielęgnować. Z odpowiedzialnością wiąże się umiejętność ponoszenia konsekwencji swoich działań. Jeśli w kontekście pieniędzy, np. nie odkładam na emeryturę, słysząc wokół, że na państwo w tym względzie nie ma co liczyć w przyszłości, to powinienem mieć świadomość, że standard mojego życia na starość będzie o wiele niższy od obecnego. Jeśli to akceptuję to ok, jeśli nie, to podejmuję działanie tu i teraz, odkładając ze swojej pensji określoną kwotę.
Z odpowiedzialnością wiąże się też poczucie świadomości i ustalenia swoich życiowych priorytetów. Te z kolei powinny być zbieżne z naszymi najwyższymi wartościami (np. rodzina, bezpieczeństwo itp.)
Trudno oczekiwać od naszych dzieci, żeby w wieku powiedzmy 12-18 lat umiały określić swoje życiowe priorytety. Wydaje mi się, że o wiele ważniejsza i dla nas jako rodziców, i dla dzieci powinna być umiejętność rozpoznawania swoich mocniejszych i słabszych stron, umiejętność pracowania nad swoimi „ułomnościami”, umiejętność nazywania swoich uczuć i pragnień oraz mówienia o nich. I w tych obszarach jako rodzice, powinniśmy wspierać nasze dzieci.
Nie chciałbym wyznaczać priorytetów dla mojego syna, ale chciałbym przekazać mu najważniejsze życiowe wartości, którymi powinien się kierować w życiu (np. szacunek do ludzi) oraz nauczyć go „odczytywać” samego siebie. Jeżeli będzie to potrafił oraz będzie kierował się swoimi wartościami, to o priorytety w życiu powinienem być raczej spokojny.
Jak uczyć odpowiedzialności dzieci w odniesieniu do pieniędzy?
Najpierw pokazywać na swoim przykładzie, jak zarządzamy pieniędzmi, tłumaczyć i wyjaśniać, trzymać się wcześniej ustalonych zasad, a potem dać swobodę w zarządzaniu swoimi pieniędzmi. Im więcej zebranych doświadczeń pod naszym okiem, tym więcej okazji do dyskusji i tym lepsze umiejętności gospodarowania pieniędzmi nabędzie nasze dziecko.
Co robić konkretnie?
- ustalić zasady dawania kieszonkowego,
- ustalić listę zadań, za które nasze dziecko mogłoby dodatkowo zarobić,
- ustalić zasady wydawania na zachcianki,
- określić cele finansowe dziecka,
- otworzyć konto dla dziecka,
- zachęcać do wzięcia rodzinnego kredytu – w tym przypadku kiedyś na facebooku opublikowałem taki oto post:
Jak widzisz możliwości jest naprawdę sporo. Odpowiedzialności można uczyć po pierwsze trzymając się sztywno ustalonych z dzieckiem zasad, a po drugie, co może być bardziej skuteczne, łamiąc wcześniej ustalone zasady (np. wydać więcej na zachcianki niż zaplanowaliśmy, nie uzbierać na wymarzony cel). Wówczas istotne jest, aby dziecko poczuło konsekwencje swoich decyzji lub działań, nam natomiast pozostaje być twardym i konsekwentnym, aby przypadkiem nie naprawiać za dziecko jego błędu.
Uczciwość
Jednym z celów edukacji finansowej powinno być wpajanie naszym dzieciom zasady, aby nie czerpać korzyści finansowych na szkodzie i krzywdzie innych.
Kiedyś na jednej z prowadzonej przeze mnie lekcji w szkole w ramach projektu Bakcyl zapytałem klasę co powinniśmy zrobić kiedy pojawią się problemy ze spłatą kredytu. Ktoś odpowiedział, że trzeba wyjechać z kraju. Klasa oczywiście w śmiech, natomiast zastanawiające było dla mnie skąd taki pomysł przyszedł do głowy tej młodej osobie? Może to wpływ dorosłych?
Istnieje taki stereotyp, że my Polacy lubimy kombinować jak czegoś unikać, jak coś ominąć, jak ogólnie przechytrzyć system. Trzeba być naprawdę ostrożnym, by rozróżnić granicę między uczciwym szukaniem różnych rozwiązań i opcji przynoszących nam finansową korzyść, a działaniem nieetycznym. Rodzic powinien być dla dziecka autorytetem i najlepszym przykładem, więc zwracajmy też uwagę na nasze postępowanie. Mówiąc o uczciwości warto więc mieć na względzie uczciwość wobec samego siebie i swojego sumienia.
Z obserwacji, jak również z korporacyjnego doświadczenia zauważam też sytuacje, w których niektórzy bardzo lubią przypisywać sobie zasługi innych i jednocześnie unikać przyznawania się do błędów i porażek, wręcz je ukrywać, by nie ponieść chociażby finansowej straty.
Od takiej postawy trzymam się z dala. Jeśli zrobiłem coś, poświęciłem swój czas i wysiłek na osiągnięcie tego, z przyjemnością odetnę od tego kupony. Jeśli nabroiłem – nie boję się ponieść konsekwencji. I takie podejście będę starał się przekazać synowi.
W jakich innych życiowych, „finansowych” sytuacjach przejawia się nasza uczciwość? 3 przykłady:
- Respektowanie i dotrzymywanie zawartych umów – wziąłem kredyt – regularnie spłacam, mam fakturę do zapłaty – opłacam w terminie, obiecałem komuś coś wykonać – dotrzymuję słowa, a jeśli jest ryzyko obsuwy informuję wcześniej o tym odbiorcę,
- Być fair w stosunku do pracodawcy – idę do pracy, by rzetelnie wykonać swoje obowiązki, nie olewam, nie udaję, staram się dawać innym wartość i brać to, co pracodawca może mi zaoferować,
- Uczciwość w sklepach – kasjerka pomyliła się przy wydawaniu reszty i zauważyłeś to – oddaj. Czasem tak niewiele trzeba dać od siebie, żeby czynić ten świat lepszym 🙂 . I tego uczmy nasze przyszłe pokolenie.
Chciwość
Pieniądze są tylko narzędziem, a nie celem samym w sobie. O tym warto pamiętać na każdym etapie edukacji finansowej. Z jednej strony nie zadawalanie się tym, co się aktualnie posiada, może być motywujące, z drugiej jednak strony potrzeba dużego wyczucia, żeby powiedzieć stop i nie gonić pędzącego króliczka. To jest świetny temat na dłuższą dyskusję ze swoim nastolatkiem, prawie dorosłym dzieckiem. Oczami wyobraźni widzę siebie i syna za kilkanaście lat, siedzących gdzieś w jakimś urokliwym miejscu i po męsku rozmawiając o życiu :-). Takie tematy wydają się być cenne pod kątem również wychowawczym.
Chciwość to nie tylko dążenie do maksymalizacji posiadania rzeczy materialnych lub pieniędzy. W takim zacietrzewieniu można zatracić się również np. oszczędzając.
Ku przestrodze przytoczę cytat z książki Craig’a Buck’a oraz Susan Forward „Toksyczni rodzice”. Poniższy fragment opisuje historię Elego:
Kiedy badaliśmy korzenie jego obsesji oszczędzania pieniędzy, stało się jasne, że głos ojca, nawet 12 lat po jego śmierci, nadal rozbrzmiewał w głowie Elego.
Moi rodzice byli biednymi imigrantami. Wyrastałem w całkowitej nędzy. Moja rodzina, szczególnie ojciec, nauczyła mnie obawiać się wszystkiego. Często mawiał: „Świat jest nieludzki. Jeśli nie będziesz ostrożny, zjedzą cię żywcem”. Przez niego czułem, że nie mam czego oczekiwać w życiu z wyjątkiem zagrożenia. Chociaż ożeniłem się i zarabiam duże pieniądze, on nie przestawał. Zawsze oceniał mnie bardzo nisko, jeśli chodzi o to, na co wydaję pieniądze i co kupuję. A kiedy przypadkowo o czymś mu powiedziałem, jego typowa odpowiedź brzmiała: „Jesteś idiotą. Wydajesz pieniądze na zbytki. Powinieneś oszczędzać każdy grosz. Nadejdą ciężkie czasy, zawsze nadchodzą, i potem będziesz potrzebował tych pieniędzy.” Doszło do tego, że bałem się wydawać nawet drobne sumy. Ojciec nigdy nie myślał o życiu jako o czymś, czym można się cieszyć. Postrzegał je jakoś coś, co trzeba przetrwać.
Ojciec Elego przeniósł lęki i trudności własnego życia na swojego syna. Kiedy Eli osiągnął sukces, słyszał napominania ojca za każdym razem, gdy próbował cieszyć się owocami swojej pracy. Katastroficzne przewidywania ojca wplątały Elego w błędne koło. Nawet jeśli zmusił się do kupienia czegoś dla własnej przyjemności, głos ojca nie pozwalał mu się tym cieszyć.
Znalezienie złotego środka między potrzebą posiadania więcej a czerpania radości z życia i docenienia tego, co się już ma, wydaje się być jedną z trudniejszych dla nas kwestii do zrozumienia i osiągnięcia w dzisiejszym świecie. Warto się nad tym głębiej zastanowić.
Egoizm
Egoizm postrzegany jako nadmierne skupianie się na sobie, na swoich potrzebach i interesach, bez patrzenia na potrzeby i oczekiwania innych jest szkodliwy. Brak empatii niszczy przedsiębiorczość, która stanowi też element edukacji finansowej.
Nie da się budować jakiegokolwiek biznesu bez współpracy, bez budowania relacji i poczucia dawania komuś wartości. To właśnie w tych działaniach należy szukać swojej radości, bo one dodają pewności siebie i dzięki nim wzrasta poczucie swojej wartości. Ludzie chcą być doceniani i podziwiani.
Wychowywanie dzieci w takim przeświadczeniu jest moim zdaniem bardzo wskazane. Chwalenie, podziwianie, docenianie, świętowanie sukcesów dziecka jest moim zdaniem o wiele bardziej skuteczne niż skupianie się na karaniu lub tym, co dziecku nie wyszło.
Brak egoizmu to też potrzeba dzielenia się z innymi tym, co się posiada. W edukacji finansowej najmłodszych przyjęło się dzielić gromadzone przez dzieci pieniądze na 3 słoiki: wydatki bieżące, oszczędności i datki (a więc m.in. pomoc innym). Tyle mówi teoria, bo w praktyce coś mi się zdaje, że jest to wyższa szkoła jazdy i rodzice raczej nie przykładają do tego wagi (choć jest to tylko moje odczucie i odnosi się do regularnej pomocy innym). Posiadanie większej Ilości pieniędzy raczej nie sprawi, że będziemy bardziej hojni, w sytuacji, gdy obecnie nie dzielimy się z innymi, choć w pewnym momencie zarabianie nie staje się tak fascynujące i przejmujące. Nie piszę tego z własnego doświadczenia :), a z obserwacji i opinii tych, którzy doszli w swoim życiu do dużych pieniędzy. Tacy ludzie zakładają fundacje, ich firmy wspierają działania charytatywne, sami oferują pomoc. Taka postawa na pewno nie bierze się z egoizmu.
Warto więc zaszczepić w dziecku nawyk pomocy innym w różnej postaci. O pomaganiu w edukacji finansowej napisałem oddzielny artykuł. Zajrzyj do niego –> tutaj
Zazdrość
I na koniec krótko o zazdrości, która moim zdaniem wynika z błędnego przekonania, że istnieje jakiś ograniczony poziom szczęścia, przejawiającego się w przeróżnych postaciach (np. pieniądze, rodzina, status społeczny), który ktoś inny sobie zawłaszczył naszym kosztem. To nielogiczne. Źródeł szczęścia jest tysiące. Pozostaje jedynie kwestia znalezienia swojego. I tutaj jako rodzic warto w tych poszukiwaniach wspierać swoje dziecko, warto pomagać realizować mu swoje pasje lub hobby.
Zdecydowanie unikam zazdrości. O wiele lepiej jest podziwiać, doceniać, czerpać inspirację, podglądać i ewentualnie naśladować i tego będę się trzymał w wychowaniu swojego syna.
***
Ten wpis jest wynikiem moich przemyśleń dotyczących wartości, które stanowią pewnego rodzaju kręgosłup w postawach związanych z pieniędzmi. Zachęcam Cię do swoich przemyśleń w tym temacie.