„Bank Taty…” Davida Owena to pozycja obowiązkowa dla każdego rodzica, który chciałby nauczyć dziecko odpowiedzialności finansowej. Krótki, konkretny zestaw porad i praktycznych przykładów jak zachęcić dziecko do oszczędzania, jak wprowadzić w świat inwestycji lub jakich wartości związanych z pieniędzmi warto uczyć.
Poniżej streszczenie książki w formie luźnych notatek i punktów, dzięki którym łatwiej uporządkować porady autora.
- Dla małego dziecka takie pojęcia jak konto oszczędnościowe, odsetki, odroczenie zakupu w czasie – są abstrakcyjne,
- Rachunek w banku dla małego dziecka, przy niskich odsetkach może być traktowany jako rodzaj kary za np. nadmierną konsumpcję, a nie sposób na skuteczne uczenie oszczędzania,
- Jeżeli ustalamy (narzucamy dziecku) limit kwotowy, po przekroczeniu którego pieniądze trafiają na konto oszczędnościowe i dziecko ma do nich utrudniony dostęp, to dla dziecka te pieniądze nie istnieją, a co za tym idzie o wiele cenniejsze będą dla niego drobne kwoty, którymi może samemu zarządzać,
- Długoterminowe oszczędzanie dla dzieci może być przez nich traktowane jak wieczność,
- Oszczędzanie może być traktowane przez dzieci jako kara, bo znikają pieniądze na dłuższy czas, a nagrody są marne,
- Jeśli oszczędzanie ma być dla dziecka atrakcyjne, to musi mu przynosić korzyści w krótkim okresie,
- Wiele czynności wykonywanych przez dorosłych podświadomie (np. kupując różne rzeczy, opłacając rachunki, gdy jesteśmy smutni lub szczęśliwi wracając z pracy) uczą dzieci „pieniądza” o wiele bardziej niż słowa,
- Jednym z celów edukacji finansowej dziecka jest to, aby uodporniło się na chciwość. Po to je uczymy, aby patrzyło na pieniądze mądrze i bez emocji,
- Oszczędzanie dla 6-latka można uatrakcyjnić poprzez wysokie oprocentowanie, aby w skali miesiąca dziecko zauważyło realne korzyści (a po roku żeby dało podwojenie kapitału),
- Autor założył dla swoich dzieci bank i zaproponował, że otworzy dla nich konto z kwotą początkową 25 dolarów. Po miesiącu, jeśli kwota ta nie zostanie wydana, doliczy do niej 1,15 dolara. W kolejnym miesiącu doliczy kolejne odsetki od kwoty 26,15 dolarów. W każdej chwili dzieci mogą wypłacać i wpłacać pieniądze. Odsetki będzie naliczał ostatniego dnia miesiąca, natomiast pierwszego dnia miesiąca da im kieszonkowe,
- Dzieci autora nauczyły się przechowywać pieniądze na koncie w banku taty. Nie wydawały od razu wszystkiego,
- Oszczędzanie dla dziecka ma być atrakcyjne. Skutki oszczędzania mają być nagrodą, a nie formą karania za wstrzemięźliwość nad rozrzutnością,
- Autor stworzył bank dla swoich dzieci w swoim komputerze. Ustawił automatyczną akcję dopisywania odsetek do kieszonkowych jego dzieci,
- Kiedy dzieci prosiły o pieniądze, rodzice im wypłacali z ich kont, odpowiednio zapisując transakcję w programie,
- Tata przyporządkowywał wydatki dzieci do odpowiednich kategorii, np. słodycze, książki, płyty, jednak dzieci niespecjalnie to interesowało,
- Na koniec miesiąca tata wraz z dziećmi siadali przy stole i obliczali odsetki. Wówczas tata tłumaczył im wszelkie pojęcia finansowe. Po jakimś czasie zauważył, że dzieci nudzą się przy liczeniu. Zrozumiał, że powinna być to jego rola, w końcu jako dorośli od banku również oczekujemy gotowych wyciągów, by samemu nie zaprzątać sobie głowy liczeniem,
- Autor nie ma poczucia winy, że nagradza swoje dzieci wysokimi odsetkami. Uważa, że nie jest to demoralizujące,
- Tata oferował swoim dzieciom oprocentowanie 5% w skali miesiąca. W momencie kiedy zauważył, że po 2-óch latach dziewczynki uzbierały po 400 dolarów, obawiał się, że wypłata tych środków zrujnuje im domowy budżet. Postanowił obniżyć oprocentowanie do 3%, wyjaśniając powody swojej decyzji dzieciom. Początkowo niechętnie, ale ostatecznie przyjęły tę wiadomość,
- Bank taty funkcjonował w domu autora przez 6 lat. Po tym czasie dzieci zaoszczędziły po 1000 dolarów,
- Młodsze dzieci nie potrzebują tłumaczenia im wszelkich zagadnień finansowych. Lepiej im pokazać w praktyce wszelkie zależności,
- Jeżeli chcemy podjąć się wyjaśnień dziecku, czym jest bank, lepiej jest to wyjaśnić na przykładzie sklepu, który sprzedaje np. lalkę za 20 dolarów, którą kupił wcześniej u producenta za 10 dol. Różnica jest zyskiem, którą może przeznaczyć np. na pensje dla pracowników,
- Innym przykładem może być wypożyczalnia filmów wideo. Wypożyczalnia kupuje filmy i wypożycza je wielokrotnie swoim klientom. Zyskują na tym wszyscy: producenci filmów, klienci i sama wypożyczalnia. Podobnie działają banki, tylko, że zamiast filmów pożyczają pieniądze,
- Najważniejsze w banku taty było poczucie kontroli swoich pieniędzy przez dzieci. Jeśli miały ochotę coś sobie kupić, to tata zawsze im wypłacał pieniądze (pod warunkiem, że nie było to nic niedozwolonego), nawet jeśli wiedział, że chcą sobie kupić jakąś bzdurną rzecz,
- W przypadku wizyty w sklepie, żeby nie ulec presji dziecka, gdy nagle zobaczy coś i będzie chciało to kupić, można zaproponować taki układ, że dajemy dziecku np. 2 zł i mówimy, że może sobie coś za to kupić, może też zachować i wrzucić do skarbonki. W zamian nie może w sklepie zachowywać się „niegrzecznie”. Jeśli będzie rozrabiał, zabierzemy mu 2 zł,
- Zamiast podejmować za dziecko decyzję czy ma kupić jakąś rzecz, powinniśmy umożliwić dziecku gromadzenie pieniędzy, po to, by samo zadecydowało, wykorzystując swoje pieniądze,
- Autor jest zwolennikiem dawania kieszonkowego. Twierdzi, że dzieci nie powinni dostawać zbyt małego kieszonkowego, bo tracą wtedy możliwość nauki zarządzania nimi, a poza tym nie mają szans na oszczędzanie długoterminowe,
- Wysokość kieszonkowego powinna zależeć od: możliwości finansowych rodziców, dojrzałości dziecka, od tego czy ma jakieś inne źródła dochodów, od tego jakie wydatki z kieszonkowego ma pokrywać oraz od kieszonkowego jakie otrzymują jego rówieśnicy,
- Idealna kwota kieszonkowego jest wtedy, kiedy po dodaniu, roczne dochody dziecka, będą dla niego wydawać się duże,
- O wysokość kieszonkowego można zapytać też dziecko,
- Nie powinniśmy zmuszać dziecka do oszczędzania z ich kieszonkowego. To powinna być ich decyzja. Możemy jedynie ich zachęcać, np. wysokimi odsetkami,
- Nie powinniśmy zmuszać dziecka do oddawania części swojego kieszonkowego na cele dobroczynne. W tym przypadku wystarczy dawać dziecku przykład i pokazywać w jaki sposób my pomagamy,
- Autor nie jest zwolennikiem płacenia dziecku za obowiązki w domu oraz za wyniki w nauce,
- Wykonywanie domowych obowiązków dla dziecka ma być atrakcyjne, muszą widzieć w tym jakąś korzyść, np. pozwólmy przy sprzątaniu szafy z zabawkami, pobawić się przez chwilę dziecku zapomnianymi zabawkami,
- Przydzielenie pracy dziecku powinno być dla niego wyróżnieniem, wykonywana praca powinna być bliska jego zainteresowaniom. Wówczas pracę wykona o wiele chętniej i z zaangażowaniem,
- Jeżeli jako rodzice chcemy utrzymać kontrolę nad jakąś grupą zakupów dziecka, to właśnie my powinniśmy za nie płacić, a nie dziecko,
- Autor przestrzega, żeby nastolatkowie nie podejmowali prac zarobkowych w trakcie roku szkolnego,
- Autor jest zwolennikiem założenia dziecku w młodym wieku prawdziwego konta bankowego i korzystania przez dziecko z karty debetowej,
- Autor twierdzi, że internetowe serwisy aukcyjne stanowią dla dzieci znakomite źródło wiedzy ekonomicznej i praw, które rządzą rynkiem oraz giełdą,
- Jednym ze sposobów na edukację finansową dzieci jest nauczenie ich sprzedaży swoich niepotrzebnych już rzeczy lub zabawek przez internet,
- Podczas nauki inwestowania powinniśmy pozwolić dziecku na popełnianie błędów jak najwcześniej,
- Trudno jest nauczyć dziecko inwestowania i emocji z tym związanych, jeśli nie działa się w realnych warunkach (wszelkie wirtualne giełdy demo – nie uczą radzenia sobie z emocjami)
- Autor postanowił dla swoich dzieci założyć w warunkach domowych „Giełdę Taty”
- W „Giełdzie Taty” dzieci autora kupują i sprzedają akcje, po cenach notowanych na prawdziwej giełdzie z tą tylko różnicą, że są denominowane w centach (jeśli akcja na giełdzie kosztuje 10 dolarów, na Giełdzie Taty 10 centów). Dzieci płacą za akcje swojemu ojcu, a jeżeli zamierzają je sprzedać, to tata wypłaca im realne pieniądze,
- Na początku do ich portfeli tata wybrał 6 spółek, najbardziej znanych firm i ustalił, że są posiadaczami 100 akcji każdej z firm. Ich portfel według kursu początkowego był wart łącznie ok. 250 dolarów,
- Dzieci wcale nie musiały dokonywać transakcji kupna/sprzedaży. Wszelkie ruchy na „Giełdzie Taty” należały do dzieci. Tata wytłumaczył im tylko ogólne zasady i starał się być neutralnym obserwatorem poczynań dzieci, a nie ich doradcą finansowym,
- Tata wyjaśniał im na konkretnych przykładach czym są akcje, obligacje lub fundusze inwestycyjne,
- Na koniec autor uświadamia rodzicom, że istotne jest też nauczenie dziecka odpowiedniego stosunku do pieniędzy, do szczęścia oraz bogactwa,
- Autor mówi, że najlepszą inwestycją dla naszych dzieci jest… czytanie. Nauczenie ich nawyku czytania, pozwoli im lepiej i szybciej się rozwijać oraz będzie miało wpływ na ekonomiczną stronę jego dorosłego życia.
- Autor zachęca do uczenia swojego dziecka zdrowych nawyków zarządzania pieniędzmi, ponieważ uważa, że jest to pewnego rodzaju inwestycja, która może zwrócić się, kiedy my sami będziemy staruszkami. Wówczas być może będziemy zmuszeni szukać pomocy finansowej u naszych dzieci, dlatego ich wiedza i zaradność w kwestii pieniędzy może okazać się zbawienna.
Jeśli jesteś zainteresowana książką, poniżej miejsca w których możesz ją nabyć:
Jestem ciekawy, czy któryś z punktów jakoś specjalnie Cię zaskoczył lub dał do myślenia. Jeśli tak, napisz proszę w komentarzu, który to punkt i dlaczego akurat właśnie ten.
Zapraszam Cię również do zapisu do mojego newslettera. W prezencie będziesz mógł pobrać darmowego ebooka, o tym w jaki sposób wdrożyć nastolatka w rozmowy o domowym budżecie.
[fb_button]