Prowadząc kiedyś wykład dla rodziców, o tym jak rozmawiać z dziećmi o pieniądzach, w ramach zajęć organizowanych przez Ekonomiczny Uniwersytet Dziecięcy, zapadła mi w pamięci wypowiedź jednej z mam. Powiedziała, że w związku z tym, że mieszka pod Warszawą, na wsi, jej dziecko ma mniej okazji do wydawania pieniędzy i mniej pokus, niż dzieci mieszkające w mieście. Wracając ze szkoły do domu, nie ma bowiem w okolicy miejsc, które przyciągałyby młode osoby.
Ten przykład dał mi do myślenia. Zastanawiam się bowiem, jak dostępność np. sklepów, kin, basenów, szeroko rozumianej rozrywki dostępnej w mieście wpływa na pewne zachowania i postawy młodzieży, które są przedmiotem zainteresowań edukacji finansowej.
Patrząc jeszcze szerzej, zastanawiam się czy edukacja finansowa dzieci i młodzieży z miasta przybiera inny kształt niż edukacja finansowa dzieci i młodzieży mieszkającej na wsi. Innymi słowy, zastanawiam się czy miejsce zamieszkania (wieś – miasto) ma wpływ na poziom edukacji finansowej młodych ludzi.
Oto moje przemyślenia.
Od czego zależy edukacja finansowa dzieci i młodzieży?
Zacząłbym właśnie od tego powyższego pytania, pomijając już fakt miejsca zamieszkania, choć przechodząc do szczegółów będę nawiązywał do głównego tematu. Otóż moim zdaniem poziom edukacji finansowej młodych ludzi zależy od:
- Zaangażowania szkoły,
- Zaangażowania rodziców,
- Najbliższego otoczenia i środowiska w którym przebywa dziecko.
Przejdźmy zatem do konkretów.
Zaangażowanie szkoły
Szkoła jak wiemy nie jest wystarczającym miejscem, w którym młody człowiek zdobędzie wiedzę finansowo-ekonomiczną i wykształci odpowiednie postawy konsumenckie. Trzymając się tylko i wyłącznie podstawy programowej, ilość godzin poświęconych na te tematy na różnych przedmiotach jest zbyt skromna i nie ma znaczenia czy szkoła jest na wsi, czy w mieście.
Szkoły mogą jednak podejmować różnego rodzaju dodatkowe aktywności, które będą wspierać młodych ludzi chociażby w działaniach przedsiębiorczych (polecam Ci 11-sty odcinek mojego podcastu o przedsiębiorczości dzieci). Pytanie czy idą właśnie w tym kierunku. Inna sprawa, że sporo moim zdaniem zależy od samych nauczycieli i ich zaangażowania i kreatywności podczas samych zajęć.
Przykładem zaangażowania szkoły w edukację finansowo-ekonomiczną dzieci może być jej udział w projekcie Bakcyl, w którym pracownicy banków, pełniący rolę wolontariuszy odwiedzają szkoły, przekazując podstawową wiedzę finansową. Zasięg tego projektu jest coraz większy, a uczestnikami w sporej części są banki spółdzielcze, które zlokalizowane są w mniejszych miejscowościach. Tym samym dostęp do projektu dla szkół wiejskich również jest możliwy.
Inną formą zaangażowania szkoły w poznanie przez dzieci świata pieniędzy i biznesu są wycieczki do na przykład różnych firm, zakładów przemysłowych czy spotkania z przedsiębiorcami. Tutaj szkoły w miastach mają łatwiej, bo często takie miejsca są tuż „pod nosem”. Dla dzieciaków mieszkających na wsi takie wyprawy, o ile są organizowane, stanowią większy koszt, co może stanowić przeszkodę.
Zaangażowanie rodziców
Rodzice w mojej ocenie pełnią najważniejszą rolę w edukacji finansowej dziecka. Rodzinne życie, doświadczenia dorosłych i mnóstwo, przeróżnych codziennych sytuacji, rodzicom daje wiele możliwości, dzieciom z kolei wiele szans. Problemem jest zatem odpowiedni poziom zaangażowania rodziców, a w zasadzie ich brak.
Czy są jakieś przeszkody lub ograniczenia, które uniemożliwiają rodzicom zaangażować się w powyższy temat z punktu widzenia rodzica mieszkającego na wsi oraz dla rodzica mieszkającego w mieście?
Jedynymi ograniczeniami/wymówkami rodziców może być brak wiedzy oraz czasu.
Jeżeli rodzicom brakuje wiedzy, należałoby ją uzupełnić. Do tego w zupełności wystarczy internet. W sieci jest wystarczająco dużo ciekawych miejsc, które pomogą i podpowiedzą w jaki sposób zainteresować dziecko lub nastolatka pieniędzmi, przedsiębiorczością lub ekonomią.
Ktoś powie – „na wsi może nie być internetu”. No więc sprawdziłem na stronie GUS-u jak wyglądają statystyki za 2018 r. (źródło). Zobacz:
Teoretycznie odsetek osób na wsi posiadających internet wynosi 82% i jest mniejszy niż w miastach (88%). Różnica prawie żadna, natomiast zauważ na wykresie, że 99,2% rodzin z dziećmi posiada internet. Czyli tam gdzie są dzieci, jest też internet.
Zatem wymówka rodziców o braku wiedzy jest trochę kiepska.
Przejdźmy zatem do kolejnej wymówki – brak czasu. Czy rodzice w mieście mają więcej czasu niż rodzice na wsi? Trudno tak jednoznacznie stwierdzić. Natomiast trzeba zauważyć, że jeśli rodzice mieszkający na wsi pracują na etacie, to muszą dojechać do pracy, a po pracy nie rzadko czeka na nich dodatkowa praca przy domu (np. ogród, zwierzęta domowe, uprawa roli, itp.). W dużych miastach tego nie ma, co nie oznacza oczywiście braku innych obowiązków. Moim zdaniem wszystko zależy od organizacji czasu i od priorytetów.
Najbliższe otoczenia i środowisko w którym przebywa dziecko
Przechodzimy teraz do ważnego obszaru, który tworzą rówieśnicy dziecka oraz społeczność w jakim żyje nasze dziecko.
Jak wygląda to na wsi? Tutaj większość rodzin utrzymuje ze sobą kontakt, większość wie, co dzieje się u sąsiada. Wydaje mi się, że ludzie i bezpośredni znajomi mają o wiele większy wpływ na nasze życie, nasze zwyczaje i zachowania, niż dzieje się to w mieście. Dotyczy to również zachowań typowo konsumpcyjnych (np. sąsiad ma, to i ja też chcę mieć). Jeżeli te wzorce nie są najlepsze, to może to negatywnie wpływać na rozwój i edukację naszego dziecka.
W mieście może być oczywiście podobnie, natomiast często jest tak, że mieszkając na przykład w bloku, totalnie nie zna się najbliższego sąsiada. Nasze wzorce i zachowania dyktuje ulica.
Zgodzę się, że w mieście jest o wiele więcej możliwości jeśli chodzi o rozrywkę. Są również większe możliwości rozwoju dziecka w różnych obszarach, dzięki działalnościom wielu organizacji czy poprzez wszelkie wydarzenia kulturalno-edukacyjne. Nie mniej jednak, nie są one zarezerwowane jedynie dla młodzieży z miasta. Żeby jednak dzieci mieszkające na wsi mogły z nich korzystać, niezbędne jest większe zaangażowanie rodziców, o którym już wspominałem.
Przy okazji, chciałbym wspomnieć również o działalności Fundacji Wspomagania Wsi, która organizuje działania edukacyjne dla mieszkańców mniejszych miejscowości (edukacja finansowa, przedsiębiorczość), nie zamykając się jedynie na dorosłych. Zachęcam do odwiedzin strony http://edufin.pl/.
W wolnej chwili zapraszam Cię do wysłuchania 11-tego odcinka mojego podcastu o przedsiębiorczości dzieci – moim gościem była Kasia Ciupa z Akademii Rozwoju Przedsiębiorczości.
O ile na wsi jest o wiele mniej miejsc i wydarzeń, które mogą wpłynąć na poziom edukacji finansowej naszych dzieci, to jednak nadal nie zapominajmy o internecie i darmowym dostępie do wiedzy. Wiem, że na teorii nie da się zbudować dobrych nawyków i zachowań, dlatego jeśli chodzi o praktykę dzieci mieszkające na wsi mają dużą przewagę. Chodzi mi głównie o obszar pracy, który jest szalenie istotny.
Dzieci na wsi mają o wiele więcej okazji do podejmowania różnego rodzaju prac (szczególnie prac fizycznych), pomagając jednocześnie rodzicom (w ogrodzie, na podwórzu, na polu, w sadzie). To uczy ich szacunku do niej, do swojego dobytku. Dzięki temu bardziej doceniają to, co mają.
Mam wrażenie, że dzieciom z miasta tego brakuje, albo inaczej – dobrze by było, gdyby od czasu do czasu zaangażowali się w jakieś prace fizyczne. Szacunek do pracy, kwestia obowiązków i ponoszenia konsekwencji to elementy kluczowe w edukacji finansowej dzieci i młodzieży.
Zagrożenia
W całym procesie zdobywania wiedzy finansowej i ekonomicznej, a także kształcenia wszelkich postaw konsumenckich u dzieci mieszkających na wsi, obawiam się jednej rzeczy. Bo jeśli w teorii będą świetni, to kiedy przyjdzie moment opuszczenia swojej miejscowości i wyjazdu do większego miasta (np. na studia), zderzenie się z wszelkimi pokusami tego miasta, może być niebezpieczne. Może to wystąpić szczególnie wtedy, jeśli wcześniej młodzież nie doświadczy wszelkiego rodzaju rozrywek, dostępnych dla młodzieży z miasta. Mam tu na myśli na przykład zwiększenie wydatków i uwzględnianie w młodzieżowym budżecie imprez, wyjść do kina, itp.
Obawiam się, że taka młodzież może się „zachłysnąć” urokami miasta, co z kolei może zwiększać prawdopodobieństwo zachowań niepożądanych, np. zadłużanie się. Z drugiej strony, pamiętając o swoich doświadczeniach z wszelkimi rodzajami prac, jakie podejmowali w swojej rodzinnej miejscowości, ich rozsądek i dobre nawyki, mogą ich uratować. Reguły nie ma.
Wnioski
Wracając do mojego pytania z początku, czyli jak dostępność np. sklepów, kin, basenów, szeroko rozumianej rozrywki może wpływać na zachowania i postawy młodzieży mieszkającej w mieście oraz na wsi, a tym samym wpływać na ich poziom edukacji finansowej, dochodzę to następujących wniosków.
W edukacji finansowej dzieci i młodzieży najważniejszą rolę odgrywają ludzie, a więc rodzice, nauczyciele w szkołach, rówieśnicy i lokalne środowisko. To ich zaangażowanie i postawy kształtują pewne wzorce, które przejmują nasze dzieci. Dostępność takich miejsc jak sklepy, kina, baseny, banki, kluby sportowe może mieć znaczenie, pod warunkiem, że dorośli (szczególnie rodzice, ale również nauczyciele) będą mieć świadomość ich istnienia i będą albo umiejętnie pokazywać je dzieciom i uczyć zasad rozsądnego korzystania, albo będą ich unikać, co z kolei może być niebezpieczne.
A jakie Ty masz zdanie na ten temat?