Zaciekawiony chwalonym na całym świecie systemem edukacji w Finlandii, sięgnąłem po tą pozycję z dwóch powodów. Po pierwsze, żeby zobaczyć jak bardzo różni się skandynawski system edukacji od naszego, polskiego. I po drugie, aby zastanowić się, czy opisane w książce metody edukacji, można w jakiś sposób zastosować, by skutecznie i efektywnie uczyć gospodarności i podstaw zarządzania pieniędzmi młodych ludzi w naszych warunkach (szkolnych lub domowych).
Fińskie dzieci uczą się najlepiej. Dlaczego?
Książka opisuje historię amerykańskiego nauczyciela (autora książki T.D. Walker’a), który ucząc w szkołach amerykańskich, bliski był wypalenia zawodowego. Większość swojego czasu poświęcał edukacji, żył w nieustającym pędzie i presji uczenia na najwyższym poziomie (dużo zajęć w szkole i nauki w celu własnego rozwoju).
Kiedy autor przeniósł się do Finlandii i rozpoczął pracę w fińskiej szkole, początkowo dziwił się, że można wszystko robić wolniej. Uważał, że to nie prowadzi do żadnych dobrych efektów edukacyjnych.
Mniej znaczy więcej
Trudno było mu się przestawić na fiński styl nauczania. Z czym się więc spotkał? Co zauważył? Oto najważniejsze jego obserwacje:
- U nauczycieli zauważył luz i spokój, swobodę w prowadzeniu zajęć, brak jakiejkolwiek presji,
- Częste przerwy. Jeśli dzieci coś zaczyna na lekcji nudzić, robi się krótką przerwę. Młodzież często wychodzi na dwór, niezależnie od pogody lub spędza czas w swoim kąciku zabaw. Po powrocie z przerwy, poziom koncentracji wzrasta,
- Minimalizm. Ściany w salach nie są wyklejane żadnymi pracami – żeby nie rozpraszać. Im mniej zewnętrznych bodźców, tym lepiej.
- Relacje. Niezwykle ważne są relacje nauczyciel – uczeń. Wizyta nauczyciela w domu ucznia przed rozpoczęciem roku szkolnego, indywidualne powitanie przy wchodzeniu dzieci do sali, wspólne posiłki na stołówce – to przykłady działań poprawiających relację nauczyciela z uczniami. Jeśli chodzi o grono pedagogiczne, nauczyciele wspierają się wspólnie, rozmawiają o swoich problemach, pomagają wzajemnie. Klasy traktują jako coś wspólnego,
- Samodzielność – dzieci potrafią same zorganizować zbiórkę pieniędzy na wycieczkę szkolną, uczą się gotować. Nauczyciele dają młodzieży swobodę w uczeniu (np. jeśli mają przeczytać jakąś książkę, dają im wybór jaką), dopasowują ich pasje do podstawy programowej,
- Pomoc. Dzieci ze starszych klas pomagają młodszym, wspierają ich, stają się ich opiekunami.
Jak fińskie dzieci uczą się przedsiębiorczości i ekonomii?
„Ja i moje miasto” – to program, dzięki któremu dzieci uczą się przedsiębiorczości w warunkach zbliżonych do realnych. Przytoczę fragment, który opisuje pokrótce tę inicjatywę:
Jest 9.45 rano. Gra oficjalnie rozpoczyna się za godzinę. Dziesiątki fińskich szóstoklasistów stoją nerwowo w boksach, ustawionych na sześciu tysiącach metrów kwadratowych przestrzeni, która przypomina miniaturowe miasto z ratuszem, sklepem spożywczym i bankiem. Dzieci szepczą między sobą i pokazują coś palcem. Każdemu przydzielono zawód: reporter, sprzedawca albo dozorca itp. w danej firmie, w konkretnym boksie, gdzie będzie pracować aż do końca zmiany o godzinie 13.25.
Przez kilka tygodni szóstoklasiści przygotowywali się na ten dzień, ucząc się o przedsiębiorczości, życiu zawodowym, postawach obywatelskich i ekonomii. Dwunasto- i trzynastolatki z uwagą przeglądają na swoich tabletach plany dnia i listę obowiązków, a przeszkoleni dorośli odpowiadają na każde ich pytanie. Tymczasem nauczyciele mogą usiąść i się zrelaksować. Część popija kawę i patrzy, jak rozwinie się akcja.
W ramach przedmiotu zarządzanie gospodarstwem domowym, dzieci uczą się gotować. Wspólnie przygotowują posiłki, które potem zjadają. Żeby jechać na wycieczkę, organizują akcje, które mają na celu zebrać potrzebne im na wyjazd fundusze.
Nauka generalnie odbywa się przez działanie. Dzieci uczą się przez eksperymenty, zadania, ćwiczenia związane z realnym światem. Rolą nauczyciela jest aktywne wsparcie, doradzanie, niczym trener w sporcie. Uczący często stosują warsztatowy sposób nauki, a więc najpierw krótki wykład, potem działanie, potem refleksja i dyskusja.
Jak sprawdza się wiedzę?
Przykładowe pytania z egzaminu maturalnego:
Język ojczysty: „Walka mediów o odbiorcę – jakie płyną z tego konsekwencje”
Filozofia i etyka: „Na czym polega szczęście, dobre życie i dobre samopoczucie w kategoriach koncepcji etycznych?”
Edukacja zdrowotna: „Jaka jest podstawa zaleceń żywieniowych w Finlandii i jaki jest ich cel?”
Na egzaminach chodzi głównie o to, żeby uczniowie uzasadniali to, czego się nauczyli, uzasadniali swoje odpowiedzi na trudne, otwarte pytania, aby pokazywali to na przykładach. Uczą się tego podczas klasowych dyskusji i pracy w grupach.
Moje wnioski
Jednym z kluczowych celów fińskiego systemu oświaty jest dbanie o to, by dzieci po prostu dobrze czuli się w szkole. By ją lubili i z uśmiechem do niej chodzili. Cały system dba więc o dobre samopoczucie dziecka, o jego zdrowie i szczęście. Według autora książki, elementami składowymi szczęścia jest: dobre samopoczucie, wsparcie, samodzielność, umiejętności oraz odpowiedni sposób myślenia. Fińska szkoła właśnie to zapewnia.
Odpowiadając więc na zadane sobie na początku pytania, wydaje mi się, że między polską a fińską edukacją szkolną widać kolosalną różnicę. Przedstawiony sposób nauki dzieci, zdecydowanie mnie przekonuje. Mam nadzieję, że polska edukacja podąża w tym kierunku.
Nie jestem nauczycielem, nie znam szkoły od środka (choć jako wolontariusz projektu Bakcyl i odbyciu kilku lekcji w gimnazjach i szkołach podstawowych, zbieram na razie obserwacje), więc nie czuję się kompetentny, by oceniać polski system edukacji (choć kiedyś prześwietliłem podręczniki do przedsiębiorczości 🙂 – link). Wolę skupić się na sobie.
A jako rodzic, po przeczytaniu tej książki utwierdzam się w przekonaniu, że edukacja (również finansowa) ma być dla dziecka zabawą, szukaniem i odkrywaniem tego, co go szczególnie interesuje oraz pogłębianiem pasji, bez wywierania na dziecko szczególnej presji. Czy system edukacji w Polsce to zapewnia? Na tą chwilę nie wiem. Jeżeli właśnie czytasz ten tekst i jesteś nauczycielem, z chęcią poznam Twoje zdanie. Podziel się nim proszę w komentarzu poniżej.
Receptą na zdobycie potrzebnych dziecku umiejętności w przyszłości, wydaje się być doświadczanie, działanie i przekładanie wiedzy teoretycznej w praktyczną (czyli taką życiową). I właśnie po to jestem rodzicem, żeby wspierać w tym moje dziecko, a w kontekście prowadzonego przeze mnie bloga, by dostarczać Tobie praktycznych wskazówek, pomagając Ci jednocześnie w edukacji finansowej Twojego dziecka.
I tego będę się trzymał 🙂