Koszty transportu w domowym budżecie. Samochód w rodzinie

Koszty transportu w domowym budżecie. Samochód w rodzinie

Koszty transportu w przeciętnej polskiej rodzinie w 2016 r. stanowiły ok. 9% budżetu (źródło). Gdybym zapytał Cię, czy z ekonomicznego punktu widzenia, posiadanie auta w Twojej rodzinie jest opłacalne, to byłbyś w stanie odpowiedzieć? Mogłoby się okazać, że jednak na utrzymaniu samochodu względem innych środków komunikacji, po prostu przepłacasz. Natomiast w pełni rozumiem podejście, w którym brak opłacalności rekompensuje komfort posiadania auta, tym bardziej jeśli posiada się dzieci. Każdy z nas dąży do podniesienia standardu życia a m.in. samochód to umożliwia, oczywiście pod warunkiem, że koszt jego utrzymania nie powoduje nadwerężenia naszego rodzinnego budżetu.

W tym artykule chciałbym:

  • zastanowić się czy warto kupić samochód w Warszawie – na swoim przykładzie, by zachęcić Cię także do kalkulacji Twoich rocznych kosztów transportu,
  • podpowiedzieć Ci na co zwrócić uwagę omawiając koszty transportu ze swoim nastolatkiem,
  • wskazać jakie pojęcia ekonomiczne możesz wyjaśnić dziecku na przykładzie samochodu,
  • zastanowić się kiedy zacząć oszczędzać na zakup samochodu dla nastolatka,
  • poruszyć temat bezpieczeństwa na drodze.

 Ile kosztuje mnie transport?

Osobiście nie mam samochodu. Po Warszawie poruszam się komunikacją miejską, płacąc co miesiąc 98,00 zł za kartę miejską. Od czasu do czasu zdarza mi się zamówić taksówkę oraz średnio raz na trzy miesiące wyjeżdżamy poza Warszawę. Syn, jako 4-latek, komunikację miejską ma darmową a żona rzadko z niej korzysta (koszt jednorazowych biletów w skali miesiąca nie przekracza ok. 50 zł). Podsumowując średnio miesięcznie moja rodzina wydaje na transport ok. 200-250 zł.



Gdybym zdecydował się na zakup używanego samochodu (w granicach 15 tys. zł), to miesięczny koszt użytkowania wyniósłby mnie średnio 700 zł. Przy wycenie korzystam ze strony internetowej http://www.kosztysamochodu.pl/  uwzględniając 2 dłuższe wyjazdy w miesiącu poza Warszawę (częściej niż obecnie) oraz dodatkowe koszty utrzymania auta i opłaty. Do tej kwoty doliczyć musiałbym koszt karty miejskiej, bo nie wyobrażam sobie codziennej jazdy do pracy autem. Z uwagi na korki i odległość wolę korzystać z komunikacji miejskiej, wykorzystując ten czas na czytanie. Naprawdę z tego powodu nie narzekam.



Podsumowując, gdybym zdecydował się na zakup auta, miesięczny koszt transportu wzrósłby z ok. 200-250 zł do ok. 800 zł (nie wliczając kwoty zakupu auta). Finansowo straciłbym, natomiast zyskałbym na pewno komfort oraz zakładam, że częściej odwiedzałbym rodzinę poza Warszawą. Przy kalkulacji musiałbym również zastanowić się, czy kwota 800 zł nie stanowiłaby zbyt dużego obciążenia w naszym rodzinnym budżecie.



Jeśli posiadasz auto, spróbuj skalkulować koszt alternatywnego dla Ciebie środka transportu, z którego mógłbyś korzystać (np. wspólna podróż ze znajomym, sąsiadem, rower, blablacar, zmiana auta na bardziej ekonomiczne). Zakładam, że jeśli np. mieszkasz na wsi i pracujesz w mieście, to auto wydaje się być niezbędne i w takim przypadku trudno o jakąkolwiek zmianę. W innym przypadku spróbuj poszukać oszczędności oraz wszelkich zalet i wad ewentualnych zmian. Na koszty transportu wbrew pozorom możemy mieć duży wpływ, co znacząco może przyczynić się do poprawy kondycji naszego domowego budżetu.

Co musi wiedzieć o wydatkach na transport Twój nastolatek?

Jeśli Twoje dziecko ma powiedzmy ok. 14-17 lat, polecam i Tobie, i Twojemu nastolatkowi ten artykuł. W samochodowej scenerii wyjaśniam w nim dlaczego warto uczyć się finansów i dlaczego Ty, jako rodzic powinieneś wspierać w tym swoje dziecko. Naprawdę warto.



W rozmowach z Twoim nastolatkiem nie zapomnij:

  • wskazać jaki jest udział wydatków na transport w Waszym budżecie – zastanówcie się czy można w tej kategorii poszukać jakichś oszczędności, np. czy warto jeździć autem na zakupy, skoro możecie zamówić je np. przez Internet. Może warto zmienić auto?
  • Wyjaśnić zagadnienia związane z ubezpieczeniem samochodu – wyjaśnij co to jest OC, AC,
  • Wyjaśnić jakie dodatkowe opłaty ponosicie w związku z utrzymaniem samochodu (przeglądy, usterki, opony zimowe),
  • Rozważyć czy warto wziąć kredyt na samochód? Czym taki kredyt się charakteryzuje? (więcej),
  • Wyjaśnić jakie opłaty trzeba ponieść i jak wygląda egzamin na prawo jazdy,
  • Wyjaśnić co robić, gdy zdarzy się Wam kolizja (pomocne treści).

Samochód i ekonomia

W rozmowy ze swoim nastolatkiem o transporcie warto wpleść również zagadnienia ekonomiczne np. wyjaśnić pojęcie amortyzacji lub wartości pieniądza w czasie.



Amortyzacja – to koszt związany ze stopniowym zużywaniem się środków trwałych (a więc w uproszczeniu rzeczy, których długość użytkowania wynosi ponad 1 rok) i nie jest on związany bezpośrednio z wydawaniem pieniędzy. Jeśli kupimy dziś nowe auto za 40 000 zł, to za rok będzie ono już warte o wiele mniej (mówi się, że po pierwszym roku samochód traci na wartości ok. 30%, po drugim około 10%, a w kolejnych latach ok. 6-8%).



W naszym przypadku jeśli nowy samochód kosztował 40 tys. zł i po pierwszym roku stracił na wartości 30%, to koszt amortyzacji wyniósł 12 tys. zł. Warto, aby dziecko miało świadomość tego, że cena rzeczy z biegiem lat maleje.



Wartość pieniądza w czasie



Skoro rzeczy tracą na wartości, to w tym miejscu warto też wspomnieć o utracie wartości pieniądza. Najogólniej można  by wytłumaczyć, że 1000 zł dziś jest więcej warte niż np. za 2-3 lata. Innymi słowy możemy dzisiaj za nie kupić więcej rzeczy niż w przyszłości. Istotne jest więc, żeby nie trzymać swoich oszczędności w przysłowiowej skarpecie, a odłożyć je np. na lokacie. Wpływ na spadek wartości pieniądza w czasie ma m.in. inflacja. A co to takiego? Zachęcam Was do obejrzenia krótkiego filmu, który to wyjaśnia.


Wracając do naszego tematu transportu w rodzinie, sprawdźmy ile musielibyście odkładać dzisiaj, żeby sprawić Waszemu dziecku samochód np. w 18-ste urodziny.

Samochód dla nastolatka?

Tak. Samochód szczególnie dla niektórych chłopaków, fanów motoryzacji, to obiekt pożądania (nie jedyny zresztą w tym wieku 🙂 ). Co prawda posiadanie samochodu wśród polskich 18-latków wydaje mi się, że jest mniej modne niż np. w Stanach, to jednak często pierwszym poważnym zakupem nastolatka jest właśnie auto. Załóżmy, że celem będzie uzbieranie 10 tys. zł na używany samochód. Zerknij poniżej w jakim wieku dziecka powinniście zacząć oszczędzać, żeby odkładana co miesiąc kwota najmniej Was „bolała”(to w przypadku kiedy masz jeszcze małe dziecko) lub ewentualnie jakie kwoty odkładać w zależności od obecnego wieku dziecka.



Dodatkowe założenia: inflacja na poziomie 2,5%, oczekiwana stopa zwrotu 4% (czyli 1,5% ponad inflację)

stomonet

Nie wiem, czy zdecydujesz się oszczędzać na samochód dla Twojego pełnoletniego dziecka. Jeśli nie, bo uznasz, że to zwykła fanaberia, to prędzej czy później, mając samochód, usłyszysz tą prośbę:

Tato, pożycz furę

Zakładam, że wyrażając zgodę na kurs na prawo jazdy dla Twojego dziecka, liczyłeś się z tym, że Twój nastolatek nie tylko będzie Was-rodziców odwoził na rodzinne imprezki 🙂 , ale również z tym, że sam będzie wsiadał za kółko, często w towarzystwie swoich rówieśników. I tu pojawi się zapewne obawa o jego bezpieczeństwo. Osobiście znałem 2 kolegów, którzy w młodym wieku przez brawurę zginęli na drodze i narazili na utratę zdrowia swoich rówieśników.



Autorka książki „Mózg nastolatka. Jak przetrwać dorastanie własnych dzieci” zaleca w takich sytuacjach, aby do znudzenia powtarzać dziecku o konsekwencjach szaleństwa i nierozwagi na drodze. Dodatkowo zachęca, by pokazywać różnego rodzaju filmiki związane z bezpieczeństwem na drodze i rozwagą (np. ten).



Mózg takiego nastolatka będąc w fazie rozwoju, z anatomicznego punktu widzenia z trudem skupia się na wielu rzeczach jednocześnie (trochę dziwne, ale ja też jeszcze tak mam :-)). W trakcie jazdy samochodem, słuchając głośnej muzyki lub rozmawiając z kolegami, mając też świadomość, że doświadczenie w jeździe takiego młodego człowieka jest niewielkie, o koncentrację na drodze może być trudno. Natomiast temat prędkości lub alkoholu to zupełnie inna historia.



Pamiętaj więc, aby uświadamiać, uświadamiać i jeszcze raz uświadamiać młodego człowieka o konsekwencjach jego czynów i działań.



***



Po raz kolejny potwierdza się, że temat domowego budżetu i finansów może stać się pretekstem do głębszych i poważniejszych rozmów z Twoim nastolatkiem, do czego również gorąco Ciebie zachęcam.


Ten post ma 6 komentarzy

  1. U mnie samochód to niestety podstawa egzystencji 🙂 Mieszkam na wsi – i coś takiego jak komunikacja miejska praktycznie nie istnieje. W praktyce jest kilka autobusów do pobliskich miast, natomiast do mojego miejsca pracy – dojechałabym jedynie rowerem. Co byłoby do przyjęcia – gdyby nie fakt że rano odwożę 2 córy do szkoły. No i dodatkowo wszelkiego rodzaju zakupy jednak taniej wychodzą w mieście. A nie wyobrażam sobie noszenia ich 🙂 Aczkolwiek masz rację – samochód to niezła skarbonka. Kiedyś czytałam że tańsza jest taksówka niż posiadanie własnego auta. Tego jeszcze nie przeliczałam .
    No i jeszcze jedna kwestia – niezależność. Nie wiem czy byłabym z niej gotowa zrezygnować na rzecz mniejszych wydatków 🙂 Własnie jestem po sytuacji gdzie popsuł mi się samochód – kolejne wydatki. I trasę którą robiłam w 2 godziny – tym razem komunikacją miejską i podwózkami realizowałam w 5 godzin 🙂 To już nie na moje nerwy 😀

    1. Masz rację, mając samochód trudno jest z niego zrezygnować. Zakładam, że byłaby to już drastyczna decyzja spowodowana np. koniecznością spłaty długów. Racjonalność w tym przypadku określiłbym jako dopasowanie marki samochodu i kosztów jego użytkowania do naszej zdolności finansowej. Jeśli koszty użytkowania stanowią np. 50% budżetu, no to chyba coś tu jednak nie gra. Warto pod tym kątem zweryfikować swój budżet.
      PS. Dzięki za komentarz:)

      1. Tak źle – z tymi 50% to nie jest. Ale i tak widzę że mimo wszystko sporo jeżdżę i przynajmniej 1/10 budżetu domowego stanowią wydatki na samochód. Pełny obraz będę miała po zakończonym roku budżetowym. Na szczęście – mam model ekonomiczny który mało spala i sama też raczej jeżdżę ekonomicznie a nie dynamicznie. Ale to bardziej z powodu choroby lokomocyjnej niż myśleniu o oszczędnościach 😀

  2. Hej.
    Myślę, że nasz sposób uzyskiwania dochodu również mocno determinuje posiadanie samochodu i tym samym koszty domowego budżetu. Przedsiębiorcy nie lubią komunikacji miejskiej. Oni potrzebują przemieszczać się niezależnie od rozkładów jazdy różnych przewoźników (pomijam specyficzne zawody nie wymagające przemieszczania się, pozwalające pracować w domu).
    Zakładając z kolei etatowy tryb pracy często można odpuścić sobie posiadanie samochodu. Są przypadki, że do pracy komunikacją miejską ludzie docierają w czasie poniżej 30 minut. Wychodzą z domu i mają 3 minuty na przystanek a rozkład jazdy ułożony jest niemal bajkowo. Po drodze z przystanku do domu mijają dwa dyskonty. Szkoły przedszkola względnie blisko. Takie realia jednak najczęściej dotyczą większych miast i blokowisk. Na obrzeżach można sobie pomarzyć o tej wygodzie. Pozostaje pytanie o zabarwieniu socjologiczno-psychologicznym: dlaczego w miastach jest tak dużo aut?

    1. Hej:). Masz rację. Miejsce zamieszkania na pewno determinuje formę transportu z jakiej korzystamy. Z tą komunikacją miejską bywa różnie. Ja np. mieszkając i pracując w Warszawie dojeżdżam do pracy w ok. godzinę. Innym, mieszkającym pod Warszawą, np. w Piasecznie przy dobrym układzie dojazd zajmuje ok. pół godz. (korzystają z kolei). Najważniejsze jest chyba zachowanie równowagi między wygodą w korzystaniu a akceptowalną kwotą wydatków na transport:).

Dodaj komentarz

Close Menu