„Tyle zarobił najwięcej za jeden dzień pracy”. „Arkadiusz Milik przyjechał autem za blisko milion złotych”. „Messi odejdzie z Barcelony i zarobi 700 milionów euro w 5 lat”. To nagłówki wczorajszych artykułów z najpopularniejszych portali internetowych.
Oj, lubimy zaglądać do portfeli innych. Może nawet częściej niż do swojego. Tego rodzaju tytuły przyciągają uwagę i wzbudzają emocje. Są klikalne, bo gdyby nie były, nie pojawiałyby się lub przekazywane treści byłyby tytułowane zupełnie inaczej.
Nie wiem jak ty podchodzisz do tego typu treści, ale ja mam zupełnie neutralne do tego podejście. A najbardziej śmieszą mnie artykuły dotyczące celebrytów, np. „przyszła na pokaz w sukience za 10 tys.”, „jej torebka warta jest 2,5 tys. złotych”. Naprawdę kogoś to interesuje?
Ostatnio głośny był temat podwyżek dla polityków. Przyznam, że też się nieco oburzyłem, ale nie tym, że chcą więcej zarabiać, ale tym, że chcieli to zrobić w takim momencie – w trakcie pandemii, gdy przedsiębiorcy jeszcze kilka miesięcy zamykali swoje biznesy, a ludzie tracili/tracą pracę. Jak dla mnie politycy mogą zarabiać miliony, pod warunkiem, że są kompetentni, wykształceni i z klasą. Niektórym daleko do tego.
Przywiązywanie wagi do tego, kto ile zarabia jest stratą czasu. Zamiast interesować się dlaczego kolega z pracy zarabia o 400 zł więcej ode mnie, bardziej skupiłbym się na tym, co muszę poprawić lub jakie oczekiwania spełnić, żeby zarabiać więcej (o ile jest to mój cel).
Kilka lat temu pracując w jednym z banków, zostaliśmy przejęci przez inny bank. Dołączyliśmy do nowego zespołu, zajmując się nadal tym samym. Różnica polegała na tym, że „oni” zarabiali o wiele więcej od nas, wykonując praktycznie to samo. Wkurzające? Dla wielu rzeczywiście było to nieakceptowalne, z trudem to przyjmowali. Co gorsza, z czasem rodziło to konflikty i tarcia w zespole. Ja dziwiłem się tylko firmie, która przez dłuższy czas nic z tym nie robiła. Nie wiem jak się to skończyło ostatecznie, bo po blisko 12 latach pracy postanowiłem złożyć wypowiedzenie (i nie z tego powodu).
Potem był inny pracodawca, ale tylko przez niecały rok, bo tym razem to ja otrzymałem wypowiedzenie – zmiany strukturalne.
A potem po raz pierwszy w życiu zarejestrowałem się w Urzędzie Pracy jako bezrobotny, pobierając przez miesiąc zasiłek. Ciekawe doświadczenie, choć nie polecam.
Dziś pracuję w firmie, w której czuję się świetnie i która dba o pracowników. Także pod względem finansowym.
Moje doświadczenia uświadomiły mi jedno. Nie ma co się przywiązywać do swoich zarobków. Dziś zarabiasz, jutro jesteś bez pracy. Dziś prowadzisz biznes, jutro już go nie ma. To, że kogoś stać na drogie samochody, ubrania, kosmetyki itd. – świetnie. Nic mi do tego. Jak ten ktoś pokaże jeszcze jak do tego doszedł, to dla kogoś może to być inspirujące i motywujące.
Dziwię się trochę blogerom, którzy często na swoich blogach pokazują swoje budżety, głównie wydatki. Rozumiem, że może mieć to wartość, kiedy pokaże się to raz, aby ktoś mógł zobaczyć w jaki sposób kategoryzuje wydatki, jak wygląda proces planowania wydatków itp. Ale regularne pokazywanie budżetu, miesiąc w miesiąc, nie ma w sobie żadnej wartości edukacyjnej. Domyślam się tylko, że takie wpisy są popularne, chwytliwe i przyciągają uwagę. Natomiast mało interesujące jest dla mnie to, czy ktoś w danym miesiącu wydał 300 zł na kosmetyki, 200 zł na naprawę auta i 800 zł na jedzenie.
Nie mam nic przeciwko rozmawianiu o pieniądzach i chwaleniu się nimi, jeżeli ktoś ma na to ochotę. Niedobrze jest jednak, kiedy takie informacje powodują po drugiej stronie negatywne emocje, tj. złość, zazdrość, spadek poczucia wartości (bo ktoś ma lepiej niż ja), roszczeniowość, nadmierne pobudzenie konsumpcjonizmu, zachłanność itp.
I wtedy nie jest problemem to, że Milik wydaje milion na auto, a jakaś celebrytka 5 tys. na torebkę. To jest ich sprawa. Problemem jest to, że ktoś czytając takie news’y, sam zaczyna mieć z czymś problem.
—
Chcesz otrzymać prezenty? Zapisz się na mój newsletter i odbierz e-book o tym, jak zaangażować swojego nastolatka w domowy budżet oraz zeszyt finansowy dla młodzieży na nowy rok szkolny.